Punk not death!?

Włosy postawione na cukier, żyletki w uszach, kraciaste spodnie i obdarte ramoneski, czyli coś z serii – atrybuty punkowca. Lata temu na ulicach widać było ich na każdej rogatce, a dziś ? Jedynie w przypadku koncertu. To jak w końcu jest? Punk umarł?

Niedziela rano

Pewien pracownik ochrony na koncercie punkowej kapeli zapytał skinheada – „Będziecie się dziś prać po mordach? – „Panie, ale kogo ja mam lać? Tu punków nie ma nawet!” Incydent wprawił w osłupienie, a potem śmiech przysłuchujących się tej konwersacji. Coś w tej krnąbrnej i na swój sposób bezczelnej odpowiedzi być musi. Anarchistów spotkać dziś można przy dobrym wietrze w sobotnią noc – głównie w wakacje pod ławką w parku przy zgliszczach rozbitego bełta marki … No właśnie. Przecież dobre wino jest dobre bo jest dobre i tanie. Taka filozofia przyświeca niemal każdemu „panczurowi”. A te wakacje, jasna sprawa, wszak to w okresie wolnym od „budy”, gdy klasa zdana i dwójka na cenzurce można przemalować włosy na róż, ustawić irokeza i wrócić później niż zazwyczaj. Ci młodzi słuchają głównie nowej fali zza oceanu i przez „youtube”. Tam dobrej jakości nagranie, zabawny i dynamiczny klip etc. O graniu nie ma mowy. Grać to jedynie w „GuitarHero” – to taka komputerowa odmiana gry na wiośle. Kolejne poziomy osiąga się wprost proporcjonalnie do częstotliwości klikania w spadające prostokąty i kwadraty. I nazwijmy to – punk(t) graniczny, bo o tatuażach z henny żal mówić.

Sobota wieczorem

Weterani zaś mają wiosła pamiętające czołgi na ulicach i solidarnościowe pikiety. Grają byle głośniej i mocniej zaszyci w szarych piwnicach. Wina nie piją, bo nie mają zębów i wątroby, więc piwo im w zupełności wystarcza. Jeśli płyta – tylko garażowa wersja „Exploited” i tylko pierwsza – następne już były zbyt wygładzone. Tatuaże? Wyłącznie gruba więzienna krecha zdarta znakiem czasu, lub pumeksem, gdy ktoś zmienił zdanie, bo wytrzeźwiał. Skinhead? Łamać kości i nie myśleć.

Umarł, czy nie umarł – oto jest pytanie

Punk rock nigdy nie umrze. Powstał w walce o ideały i szeroko pojętą wolność. Może rzeczywiście we współczesności zmizerniał, tzn. leży gdzieś pijany w rowie, ale każde hobby, które zawiera w sobie konkretny cel nie spocznie, nie ustanie. I choć są chwile gorsze, takie co to załamujemy na jakiś czas ręce, to jedno jest pewne – prawdziwa miłość do pasji nigdy nie pozwoli nam o niej zapomnieć.