Moich 187 żon

Hasło – Hobby. Odzew? Wędkarstwo! Tak, wędkarstwo to chyba pierwsze skojarzenie, które przychodzi nam na myśl, gdy słyszymy o pasji. Skąd tyle magii w tej dziedzinie? Można rzec – nuda, ale skoro nuda, to skąd się biorą ci wszyscy miłośnicy moczenia kija w wodzie?

A jest ich naprawdę wielu. Sklepy i portale wędkarskie rosną jak grzyby po deszczu. Fora poszczególnych pasjonatów liczą setki użytkowników trwale wymieniających się spostrzeżeniami i sugestiami na temat wędkarstwa. Mało tego – statystki mówią, iż koła zrzeszające wędkarzy stale się poszerzają, a to spora ciekawostka biorąc pod uwagę powolny upadek Ochotniczej Straży Pożarnej i Koła Gospodyń Wiejskich. Zresztą nie ma co bezmyślnie ufać statystykom, wystarczy udać się za miasto, tam gdzie natura współgra z harmonią i jest jakaś tafla wody, w której pływają ryby, żeby ujrzeć ukrytych w szuwarach pasjonatów.

Wędkarstwo odpręża, pozwala uspokoić myśli, uciec od zgiełku codzienności, wyznaczyć cel, osiągnąć cel i zwyczajnie tak po męsku zapolować. Naturalne jest , że praktycznie każdy facet lubi od czasu do czasu wybrać się nad rzekę, czy jezioro, ale najczęściej samo łowienie jest tylko pretekstem, żeby się wyrwać, rozpalić ognisko, usmażyć karpia i … no wiadomo – rybka lubi pływać. Poza tym w przyjemny sposób można odpocząć od małżonki dając jej możliwość zrobienia paznokci, czy przefarbowania grzywki. Takie spontaniczne wyjazdy to wbrew pozorom aktywna forma spędzania czasu, ponieważ przebywania za pan brat z przyrodą pozwala pooddychać świeżym powietrzem i pomachać dłońmi.

Nie jest to jednak powszechne i oczywiste. Okazuje się, że na wspomnianych już forach wcale nie rozmawia się o pasji wędkarstwa i jej sensie. Rozmawia się tam o zanętach, żerach, unijnej grubości żyłki w zależności od tarła, sezonu, porze dnia, o tym kto jaką rybkę złapał po to by ją wypuścić, o tym jakie stelaże do namiotów są najlepsze późną jesienią, gdy wyjeżdżamy na tydzień na połów lina, czy tam innego okonia. Trudno w to uwierzyć, ale tacy zapaleńcy naprawdę istnieją i jest ich naprawdę wielu. Ludzie spacerujący brzegiem jeziora Raduńskiego nawet nie przypuszczają, że w chaszczach po drugiej stronie siedzi facet, który ma w głowie kilkaset książek wędkarskich i „187 żon”, czyli wędzideł w piwnicy, bo właśnie tyle naliczył Józef Z. z Żyrardowa – wędkarz pasjonat.